WITAJCIE W NIEDZIELĘ!
Ten weekend jest dla nas jakiś pechowy.Od piątku jest jakoś nerwowo...jakby wisiało coś w powietrzu.
Temperatura na dworze sięga zenitu a powietrze dosłownie stoi w miejscu.
W czwartek mój M. wymyślił,że w piątek robimy grilla na tarasie...myślę ok...ale zaraz,zaraz,przecież nie wolno u nas rozpalać grilli,bo sąsiedzi się skarżą,że śmierdzi i ogólnie jest ZAKAZ
No to sobie wymyślił,że kupimy elektrycznego,by zapach palonego węgla nie doprowadzał sąsiadów do furii.
Rano w piątek wyruszyłam...jeszcze nie zdążyłam dobrze wyjechać a już o mało jakiś "genialny kierowca" nie rozwalił mi auta. Zdążyłam w porę skręcić,by się z nim nie zderzyć.
Potem rozdygotana wjeżdżam na na stację benzynową zatankować a tam jakieś babsko rzuca się na mnie,bo niby jej wjechałam pod dystrybutor,kiedy ona chciała.
Może i chciała ale skąd miałam to wiedzieć jeśli stała w takiej odległości od niego,że myślałam,że czeka pod stacją na kogoś.
Pan z obsługi stacji był poskładany ze śmiechu,bo w kaszę to ja sobie dmuchać nie dam.
Przedstawienie było nieziemskie.
Grill zakupiony,wracam do domu,przyszykować jedzonko.
Znajomi wpadają,jest fajnie...siedzimy,rozmawiamy,śmiejemy się.
W sobotę widzę moją sąsiadkę a ona do mnie z taką papą,że jak tak można,że do 1.00 w nocy rozmowy,że trzoda i bydło,że robię co chcę...
w mordę jakby mnie ktoś strzelił,bo było kameralnie i grzecznie
Tym bardziej zrobiło mi się przykro i mało mnie krew nie zalała bo to sąsiadka którą wszędzie wożę, zakupy zrobię jak trzeba,naprawię jak coś się zepsuje bo córka tej pani ma dwie lewe ręce i ogólnie wszystko w dupie.
Całą sobotę przeżywałam,bo ja nigdy nawet jak jej wnuczka jak dzicz drze się na tarasie uwagi nie zwracam.
Trudno,przeżyję ale pomocnej reki już nie podam!
Wieczorem M. wraca do domu z opuchniętą szyją,bo coś go ugryzło. Ludzie jakie to histerie były,bo on jest chory!! I zaczyna się...przynieś,podaj...jakby przynajmniej ręce i nogi urwało...
Uzbrajam się w cierpliwość...i w duchu sobie mówię PRZEMILCZ
Dziś rano cisza,spokój,po prostu sielanka...
sąsiadowi spada skrzynka z kwiatami,huk jak cholera...mój pies ze strachu potyka się na schodach...
krew się leje a ja nie wiem o co "kaman"
Okazuje się,że wyrwał sobie pazura!
Leży nie rusza się i jest osowiały...strasznie mi go żal...
wpada M. z pracy...łapa zabandażowana...wbił sobie jakąś blachę w rękę...
O DŻIZAS,ZWARIUJE!!!
Najchętniej bym się gdzieś ulotniła ale od wczoraj leje deszcz :(
Mam nadzieję,że to już koniec wszelakich zdarzeń,bo mam psychicznie dość
W sobotę widzę moją sąsiadkę a ona do mnie z taką papą,że jak tak można,że do 1.00 w nocy rozmowy,że trzoda i bydło,że robię co chcę...
w mordę jakby mnie ktoś strzelił,bo było kameralnie i grzecznie
Tym bardziej zrobiło mi się przykro i mało mnie krew nie zalała bo to sąsiadka którą wszędzie wożę, zakupy zrobię jak trzeba,naprawię jak coś się zepsuje bo córka tej pani ma dwie lewe ręce i ogólnie wszystko w dupie.
Całą sobotę przeżywałam,bo ja nigdy nawet jak jej wnuczka jak dzicz drze się na tarasie uwagi nie zwracam.
Trudno,przeżyję ale pomocnej reki już nie podam!
Wieczorem M. wraca do domu z opuchniętą szyją,bo coś go ugryzło. Ludzie jakie to histerie były,bo on jest chory!! I zaczyna się...przynieś,podaj...jakby przynajmniej ręce i nogi urwało...
Uzbrajam się w cierpliwość...i w duchu sobie mówię PRZEMILCZ
Dziś rano cisza,spokój,po prostu sielanka...
sąsiadowi spada skrzynka z kwiatami,huk jak cholera...mój pies ze strachu potyka się na schodach...
krew się leje a ja nie wiem o co "kaman"
Okazuje się,że wyrwał sobie pazura!
Leży nie rusza się i jest osowiały...strasznie mi go żal...
wpada M. z pracy...łapa zabandażowana...wbił sobie jakąś blachę w rękę...
O DŻIZAS,ZWARIUJE!!!
Najchętniej bym się gdzieś ulotniła ale od wczoraj leje deszcz :(
Mam nadzieję,że to już koniec wszelakich zdarzeń,bo mam psychicznie dość


Jakie cudne foto:P
OdpowiedzUsuńno to mialas niezly cyrk w ten weekend,nie zazdroszcze,ale tutaj tez sa zasady zadnego grilowania -bo smierdzi,zadnego prania na balkonie-bo psuje wizerunek....itd i itp............ale powiem Ci ze my odpalamy czasem naszego grila na balkonie fakt ze smierdzi ale krotko bo my tylko dwa kotlety robimy i zawsze sasiada pytamy czy nie bedzie mu przeszkadzac,a u nas sasiedzi tez sie kloca o ogrodek nalezycy do domu,o gril o warzywa ktore rosna o wszystko,mysle ze ludzie sa rozdraznieni i zmeczeni
Ludzie są po prostu zazdrośni i okropnie zawistni.Jak już tylko sąsiad ma coś wiecej niż my,jak lepiej mu się powodzi to tylko patrzymy jak mu nogę podłożyć i od razu stwierdzamy,że pewnie ukradł,bo zarobić nie mógł. Straszne to,takie typowo ludzkie i przykre,że nie potrafimy sie cieszyć czyimś szczęściem...
Usuńracje masz ,tutaj tez to mozna zauwazyc,wsrod znajomych ,sasiadow wszedzie,a jeszcze w takiej malej miejscowosci jak ta ,to juz koniec swiata
UsuńJak dobrze, że u nas takich cyrków nie ma :) Możemy grillować, dzieciaki biegają, krzyczą po ogrodzie i nikt się nie czepia. Także nie zazdroszczę Ci...
OdpowiedzUsuńZa to ja zazdroszczę Wam :)
Usuńojej Bettttiiiii !!! masakra, masz rację, szybko niech się weekend konczy w takim razie - ale bywa czasem tak, ze jak juz coś przestaje grać to lawinę wywołuje ..
OdpowiedzUsuńad sąsiadki - straszne to jest, babsztyl niech sobie teraz taxi zamawia - ehh ludzie ...
u mnie też jest zakaz grillowania, ale każdy ma to w nosie - my za to mamy też grilla elektrycznego.
buziiiii
Sąsiadka okazała się być bardzo wyrachowana i już znalazła sobie kolejną głupią co będzie jej dogadzać a na mnie psy wiesza już teraz u wszystkich sąsiadów. Mój M. już kiedyś kazał mi na nią uważać bo mówił,że ona mu na taką fałszywą wygląda...a ja taka naiwna :(
UsuńCoś musi być w tej pogodzie złego. Ja całymi dniami śpię ostatnio i nic mi się robić nie chce. Dziś w mojej okolicy były trzy poważne wypadki drogowe i to w przeciągu dwóch-trzech godzin. Straż pożarna i karetki kursowały jedna za drugą. Ten upał męczy ludzi i przez to te wszystkie konflikty i rozproszenia. Chyba trzeba to przeczekać...
OdpowiedzUsuńJa nie grilluję, bo się jeszcze grilla nie dorobiłam, ale myślę, że czyścić by mi się nie chciało. Za to dziś jest u mnie pizza domowej roboty w liczbie dużych blach - dwie :-)
Pozdrawiam i życzę mniej takich nieprzyjemnych przygód w przyszłości :-)
Pogoda jest strasznie męcząca więc ja podobnie jak Ty jestem wciąż śpiąca i zmęczona.
UsuńJa zakupiłam grilla,którego można myć w zmywarce więc luzik :)
Pizze uwielbiam tylko szkoda że mi w dupeczkę idzie hihi :)))
Ou ou! No to niezle. Pal licho babsztyla, ale niech Twoj maz ma sie na uwadze!
OdpowiedzUsuńSasiadeczka jakas nerwowa. Co to posiedziec nie mozna? Mowia, ze Niemcy sie czepiaja w takich sytuacjach, ale musze przyznac jeszcze nikt sie u nas nie skarzyl. Grilujemy, ja slucham dosc glosno muzyki...czasem do pozna siedzimy z przyjaciolmi na balkonie. I nic! A Niemcy! :)
Wyluzuj Kochana do poniedzialku, zeby bylo lepiej!
Pozdrawiam
Dagi
Dagi ja zwykle grzeczna jestem,nie dokuczam,nie imprezuje na maksa,bo nie lubię jak mnie ludzie palcami wytykają ale ta sytuacja uświadomiła mi,że trzeba olać sąsiadów i mieć gdzieś co mówią i co im się nie podoba.Ponoć wolnoć Tomku w swoim domku...
UsuńTo chyba dopadły Cię "te gorsze dni"... ;)
OdpowiedzUsuńPowrotu do normalności życzę :)
Mam nadzieję,że razem z nowym tygodniem się skończyły :)))
Usuńsuper łikend, na nudę nie możesz narzekać. A może masz dar przyciągania rzeczy i zdarzeń niezwykłych? Jak tam nowy sąsiad? pozdrowionka:)))))
OdpowiedzUsuńLepiej takich zdarzeń nie przyciągać aaaa kysz :))
UsuńSąsiad się wyciszył,bo ma dziewczynę :D trochę spokoju :)
Ja mieszkam na ostatnim 4 pietrze,wiec z grilem nie mam problemu:))) Mieszkam krotko w "nowym" mieszkaniu, ale do tej pory nikt sie nie wtraca.Moi sasiedzi sa "mlodszego" pokolenia, mam wrazenie ,ze nikt nie zamierza sobie uprzykzac zycia...oby tak zostalo;)))
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze to tego pecha przegonic!!!
pozdrawiam
U mnie w większości też młodzi ludzie mieszkają ale uwierz,że i oni bywają upierdliwi. To takie specyficzne osiedle,gdzie powprowadzali się ludzie ze wsi i udają wielmożne państwo. Takim zwykle przeszkadza jeszcze więcej niż innym.
UsuńBeti...?? ale na tarasie to postaraj się o jakieś kwiatowe zielsko, a sztuczne zostaw na zimę :) bo miłość moja do natury jest jak sztuczny kwiat, nigdy nie zwiędnie. p.s. na dolegliwości życiowe pamiętaj,że"po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój" (uspakaja mnie ten utwór)i taki widok nieba. Pozdrowionka. 3maj się i nie daj się!!!
OdpowiedzUsuńKochana na tarasie u mnie mnóstwo żywego zielonego,to co stoi na stole musi być,ponieważ nad stołem jest namiot i nic żywego tam nie wytrzymuje z braku słońca.Wcześniej stały tam pelargonie ale i one zaczęły marnieć.
UsuńZłośliwą sąsiadkę mam w nosie a mój humor świetny :)
Współczuję takiej sąsiadki i popieram Twoje podejście... wiem jak to jest, bo moi rodzice mają takich sąsiadów co to im wszystko przeszkadza! Ale grunt to sobie nie dać na głowę wejść!
OdpowiedzUsuńA propo - masz świetny styl pisania, nie wiem jak to nazwać ale bardzo fajnie się Ciebie czyta:))) wciąga jak najlepsza książka:)))
buziaki
Sąsiadka strasznie zawzięta i nie chce odpuścić zaczepek ale zauważyłam,że najlepszą metodą by ją zniechęcić jest udawanie,że jej nie widzę...nawet jak mijamy się na blokowym korytarzu.Wiem,że ją to bardzo wkurza,bo widzę wnerwienie na jej twarzy :)
UsuńAhahah oj dziękuję,to bardzo miłe :))Kiedyś próbowałam napisać swoją biografię,bo jak na swój wiek wiele w życiu przeżyłam i wiele wycierpiałam ale później przestałam... :)Pozdrawiam